Wody mamy niby w nadmiarze, ale ... For. Krzysztof Mączkowski
Wody mamy niby w nadmiarze, ale ... For. Krzysztof Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
128
BLOG

Woda jest życiem

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W kraju, w którym woda – wydawałoby się – jest wszędzie, nawoływanie do ochrony zasobów wodnych brzmi jak żart nawiedzonych ekologistów. Gdzie okiem sięgnąć – woda. Odkręcamy kran i woda leci. Odkręcamy kurek i podlewamy kwiaty i warzywa w ogródkach. Jedziemy na myjnię i woda leci. Na wiosnę i na jesień non stop słyszymy o powodziach, czyli nadmiarze wody. Mamy w Polsce wielu pięknych rzek i jeszcze więcej pięknych jezior. Są mokradła, bagna i tereny podmokłe. Wydawałoby się – wody w bród.


Tymczasem w Polsce wiele rzek nadal prowadzi skażone wody, jest bezsensownie regulowanych, betonowanych i niszczonych. Wiele jezior jeszcze do niedawna było odbiornikami ścieków z pobliskich miejscowości, a nadal są dewastowane poprzez zabudowywanie linii brzegowej. Są zawłaszczane tereny nadjeziorne poprzez koszmarne niekiedy ośrodki wczasowe, z których ścieki płyną poprzez dziurawe szamba wprost do zbiornika.


Nie uświadamiany sobie ile zła czynią deweloperzy bezmyślnie zabudowujący tereny bez dbałości o zasoby wodne w miastach, a urzędnicy wydają na to zgody bez planów zagospodarowania przestrzennego, bez analiz wpływu takich inwestycji na zasoby wodne w miastach.


Masowa wycinka, z którą niedawno mieliśmy do czynienia, nie tylko wprowadziła bałagan w krajobrazie i zdewastowała wiele cennych środowisk leśnych i parkowych, ale w wielu miejscach doprowadzi finalnie do zubożenia w zasoby wodne – wystarczy przypomnieć, że drzewa „trzymają” wodę przy powierzchni i poprawiają mikroklimat, a także ułatwiają gospodarkę rolną, poprawiają warunki uprawy roślin w sadach i na działkach…


Są firmy wodociągowe, które planują głębsze wiercenia, by pozyskać wodę pitną do miast. Coraz częściej włodarze samorządów głowią się nad tym, jak wodę zatrzymać na terenie gminy, a nie deszczówkami odprowadzać ją do rzek.


Daleko nam jeszcze do problemów krajów dalekiej Azji, krajów Trzeciego Świata, gdzie wody dosłownie brakuje albo jest tak skażona, że nie nadaje się zupełnie do niczego; do problemów Bliskiego Wschodu, gdzie myślą o sprowadzeniu ... góry lodowej, by zapewnić wodę pitną. Informacji o konfliktach zbrojnych z powodu braku wody słucha się jak political-fiction. O siłowych próbach zmiany biegu rzek, by płynęły „przez nasz kraj” – słucha się z jeszcze większym niedowierzaniem.


Wodę traktujemy, że „zawsze była, jest zawsze będzie”. Nic bardziej błędnego. „Wystarczy” grabieżcza eksploatacja zasobów wodnych, bezmyślne marnowanie jej w procesach produkcyjnych, skażenie wód podziemnych i powierzchniowych, „wystarczy” parę idiotycznych lokalizacji kopalni odkrywkowych i któregoś dnia zorientujemy się, że z kranu leci rdza, a nie woda, a innego dnia otrzymamy wielokrotnie większy rachunek za usługi wodociągowe.


Każdy z nas ma wobec wody swoją małą część odpowiedzialności – nie zgadzać się na inwestycje degradujące wodę w skali masowej, ale także obowiązki całkiem prywatne: nie wylewać ścieków do jezior, nie zaśmiecać potoków górskich, nie budować się bez odpowiedniego zabezpieczenia zrzutu ścieków do kanalizacji bądź szczelnego szamba.


Niech każdy z nas – choćby i dziś – pomyśli co złego zrobił w tej sprawie. I co może i zechce poprawić. Przypominanie lakockiego wezwania z indiańskiego protestu w Standing Rock, będącego dziś uniwersalnym hasłem ochrony wody na całym świecie, „Water is life – Mni Wiconi – Woda jest życiem” – i kierowanie się nim – zaczyna być naszym obywatelskim obowiązkiem.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości