Przez święta dużo się nasłuchałem i naczytałem o Początku, Odrodzeniu, Nowej Drodze i Nadziei… Wszystkich pisanych z Dużych Liter.
Autorami tych życzeń jesteśmy my sami, którzy nadajemy treść jakiemuś Początkowi, jakiemuś Odrodzeniu. To my sami wstępujemy na Nową Drogę, to my sami nadajemy sens każdej Nadziei.
Wiele z tych życzeń było – jak rozumiem – zaproszeniem do wspólnego przeżywania tych Początków, Nadziei, Odrodzeń, do wspólnego kroczenia Nowymi Drogami.
Co z tego, skoro wielu z nas zapomina o Początku, Odrodzeniu, Nowej Drodze i Nadziei już na drugi dzień? Co z tego, skoro wielu z nas wpada na drugi dzień w koleiny starego porządku?
Jakże przyjąć zaproszenie od tych, którzy na drugi dzień zapominają o Nowym Porządku i Odrodzeniu? Jakże traktować zaproszenie do wspólnej wędrówki Nową Drogą, skoro widzimy, że kroczą starymi szlakami? Skoro wielu z nas odziera innych z Nadziei?
Na kim oprzeć swoją przyszłość?