Profesor Aleksander Lasik dokonał rzeczy niezwykłej: nadał bezimiennym dotąd oprawcom niemieckich obozów koncentracyjnych imiona i nazwiska. Bliżej nieokreśleni dotąd „naziści” zostali konkretnie nazwani z ujawnieniem funkcji. Wszystko to nazwiska funkcjonariuszy SS, jednej z najbardziej zbrodniczych formacji w historii świata.
Obsługiwali niejedną machinę śmierci, liczyli przybyłych do Auschwitz i 27 innych niemieckich obozów śmierci, liczyli zebrane im kosztowności i inne dobra, uczestniczyli w świadomych bestialskich eksperymentach medycznych, nadzorowali gazowanie i palenie milionów ludzi. To około 26 tysięcy niemieckich żołnierzy z SS, w tym około 8,5 tysiąca w samym Auschwitz! I jak mówi prof. Lasik, ta lista nie jest jeszcze kompletna.
To pokazuje ogrom niemieckich zbrodni dokonywanych w niemieckich, nie tam w żadnych „nazistowskich”, obozach w trakcie II wojny światowej.
O „fenomenie” niemieckiego zachłyśnięcia się hitleryzmem napisano już wiele opracowań. Każde z nich daje nieco inną odpowiedź na pytanie: dlaczego Niemcy tak gremialnie poparli Hitlera w 1933 r. i nie wycofali się, gdy okazało się, że to zbrodniczy reżim, ale każde z nich potwierdza skalę niemieckiego bestialstwa.
Ci, co mordowali w Auschwitz i innych niemieckich obozach koncentracyjnych, wcześniej chłonęli wojenną retorykę Hitlera, obietnice Wielkich Niemiec i otwarcia „przestrzeni życiowej” na Wschodzie i z wielką zagorzałością, na dowód swojego przywiązania do tych idei, zażarcie heilowali na ulicach.
Tak oto „niewinny” symbol stał się jednym z narzędzi budujących niemiecką więź zbrodni. „Rzymski salut” stał się symbolem niemieckich zbrodni i wojennej pożogi.
Z tych względów nie rozumiem przedstawicieli polskiej „prawicy narodowej”, którzy bezczelnie, czasami bezmyślnie, heilują na swoich konwentyklach, spotkaniach knajpianych i publicznych uroczystościach. Tłumaczą to równie bezmyślnie „rzymskim salutem”, który miał być rzekomo znakiem rozpoznawczym całej europejskiej prawicy narodowej w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie rozumieją, że w momencie uruchomienia niemieckich zbrodni w Europie „rzymski salut” stał się jednoznacznie wyrazem niemieckiego bandytyzmu.
Dziwię się milczeniu światlejszych przywódców „ruchu narodowego”, którzy nie potrafią – nie chcą? – nad tym zapanować, którzy uprawiają ten cały obrzydliwy proceder usprawiedliwiania bandyckich zachowań swoich ziomków.
Gdzie w nich godność Polaka? Gdzie pamięć o pomordowanych z rąk tych co przez te wszystkie lata heilowali w Berlinie i innych miastach III Rzeszy?
Dziwię się temu, nie rozumiem tego, brzydzę się tym i nie akceptuję takiego nawiązywania do niemieckiego hitleryzmu. Nie ma dla mnie najmniejszego wytłumaczenia dla bezmyślnego – lub parszywie świadomego – naśladownictwa niemieckich gestów zagłady.
W listopadzie 2016 r. spod bram obozu Auschwitz-Birkenau startował Bieg Na Rzecz Ziemi. Było mi dane biec wzdłuż murów i zasieków obozu. Biegłem – a wcześniej stawałem przed Ścianą Straceń – ze świadomością, że przemierzam szlak naznaczony krwią i cierpieniem milionów ludzi, którzy ginęli tylko dlatego, że nie podzielali obłędnych koncepcji Hitlera. Ginęli w cieniu wyciągniętej w górę prawej ręki.
Zmierzam do tego, że taka wizyta przydałaby się każdemu z tych durnych „narodowców”, by przeszli od bramy głównej do komór gazowych, by przeszli polami zagłady w Birkenau, by zawitali do miejsc, gdzie palono żywych ludzi, gdzie ich rozstrzeliwano, gdzie gazowano…
Może wtedy zrozumieją co złego jest w hitlerowskim geście „pozdrowienia”. To nie jest żaden „salut rzymski”. Już nie.
A jeśli tego w takim miejscu nie zrozumieją, to w najmniejszym stopniu nie mają prawa do jakiegokolwiek reprezentowania Polski i Polaków. Nie mają prawa powoływać się wielkość narodu polskiego. Ja im tego prawa odmawiam.
Komentarze