Polska przejęła zbiory rodziny Czartoryskich. Fot. Newsroom Salon24.pl
Polska przejęła zbiory rodziny Czartoryskich. Fot. Newsroom Salon24.pl
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
210
BLOG

Zbiory Czartoryskich na wojnie totalnej

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2


Totalna wojna władzy totalnej z totalną opozycją nie sprzyja okazywaniu przyjaznych gestów i przyznawaniu drugiej stronie racji. Totalna wojna nakazuje przyznawanie racji tylko swoim. A jeśli druga strona robi obiektywnie coś dobrego należy to zmilczeć albo znaleźć na siłę coś, co można skrytykować.


Takie wrażenie towarzyszy mi przy obserwacjach debaty na temat przejęcia kolekcji Czartoryskich przez państwo polskie. A powiem wprost: uważam, że krytykowanie wicepremiera Piotr Glińskiego za to jest kompletnie bez sensu. Ani niczego nie wyjaśnia, ani nie jest zbyt mądre.


Nie jestem w stanie rozeznać się kto jest właścicielem tej słynnej kolekcji – rodzina Czartoryskich, czy fundacja, która kolekcją się opiekuje – i zapewne wielu ma z tym kłopot. Zatem już to powinno być wystarczającym powodem do niepokoju o bezpieczeństwo zbiorów. Skoro jest tak – a piszą o tym wszyscy – że władze fundacji zmieniały się co kilka lat, to znaczy, że nie była ona wcale taka bezpieczna, jak chcieliby tego antagoniści premiera Glińskiego.


Poza tym, fundacja – jak się domyślam – była formalnym opiekunem kolekcji prywatnej, a  więc teoretycznie to właściciel miał swobodę w dysponowaniu jej zawartością i losami. Szczęściem, że „trafiło” na rodzinę mającą wysokie poczucie odpowiedzialności za polskość tej wystawy, a nie na takich, którzy w obliczu kłopotów finansowych rozsprzedaliby ją na lewo i prawo.


Zwolennicy państwa liberalnego, którzy podnoszą przy tego rodzaju okazjach argument „świętości” własności będą uważali, że kolekcja bezpieczna nie będzie i w państwowych rękach, przywołując liczne przypadki defraudacji państwowych dóbr. Dylemat ten – w kontekście bezpieczeństwa – w tej chwili jest nie do rozstrzygnięcia.


Jedno jest pewne: państwo polskie przejmując tę kolekcję uznaje jej kolosalne znaczenie dla dziedzictwa narodowego kultowego Polski. I bierze na siebie odpowiedzialność za jej utrzymanie i ochronę. Mamy na szczęście w Polsce silne poczucie wartości ochrony zabytków i dzieł sztuki i nie inaczej będzie w sprawie zbiorów rodziny Czartoryskich.


Ne deprecjonuję walorów dzieł sztuki w rękach prywatnych – wiele z nich dowodzi troski właścicieli – ale nie można jednocześnie krytykować sensu przejmowania dzieł sztuki przez państwo.


Mam wrażenie, że krytyka premiera Glińskiego w tej sprawie bierze się tylko z powodu jego pisowskiej barwy politycznej. Tymczasem może się okazać, że będzie to jeden z lepszych dorobków jego rządów w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i będzie mu to bardzo dobrze zapamiętane. No chyba, że w międzyczasie zapaskudzi to wrażenie innymi złymi decyzjami…


 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura