Świnoujście w dniu meczu Polska-Niemcy na Euro 2016. Fot. K.Mączkowski
Świnoujście w dniu meczu Polska-Niemcy na Euro 2016. Fot. K.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
793
BLOG

Polskie Świnoujście

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Wbrew tytułowi nie będzie to tekst o polityce. Albo: nie tylko o polityce. W 2016 r. w Świnoujściu byłem w momencie dość historycznym. Może to nie Wielka Historia, ale zawsze …

Pierwszy moment to mecz Polska – Niemcy podczas Euro 2016, drugi to oficjalne otwarcie Gazoportu i nadanie mu imienia Lecha Kaczyńskiego. Obie sprawy pozornie odległe, w Świnoujściu mają wiele wspólnego.

Samo miasto narodziło się jako niemieckie, ale tereny dzisiejszego polskiego Pomorza Zachodniego wcale „rdzennie niemieckie” nie były. Te tereny były pod władaniem słowiańskim, szwedzkim, pruskim, duńskim, niemieckim, a „przez chwilę” – w czasie moskiewskiego rajdu Napoleona – nawet francuskim.

Świnoujście zostało uznane za miasto przez niemieckiego króla Fryderyka w 1765 r., ale pierwszy odnotowany ślad osadnictwa odnosi się do … przewoźnika promowego, wcale nie niemieckiego, na tym terenie z 1230 r.!

Z 250-letniej historii miasta 180 lat należy do Niemców, a 70 do Polaków – miasto zostało włączone w granice Polski po II wojnie światowej podobno po decyzji samego Stalina, który uznał, że wejście do portu w Szczecinie musi być pod kontrolą „bratniej” komunistycznej Polski, a nie pod kontrolą mimo wszystko podejrzanych Niemiec Wschodnich.

Część niemieckiej – niełatwej – historii miasta i fakt, że Świnoujście leży na niewielkim polskim skrawku wyspy Uznam w całości leżącej po stronie niemieckiej powoduje, że Niemcy zawsze czyli się tu pewnie. Liczne niemieckie rejestracje samochodowe, setki niemieckich turystów i emerytów, niemiecka obsługa w licznych ośrodkach wczasowych, język niemiecki dobywający się praktycznie wszędzie, niemieckie ignorowanie – niestety, przy polskiej tolerancji – zakazu palenia papierosów w lokalach gastronomicznych, niemieckie gazety w kioskach, niemieckie napisy na tabliczkach informacyjnych i niemieckie menu i obsługa w restauracjach oraz hotelach, niemieccy przewodnicy – to powszechny wizerunek Świnoujścia. Co ciekawe, tego polskiego „odbicia” nie ma w odległym o 4 km Ahlbecku…

Jakie było moje zdziwienie, zwłaszcza przed meczem Polska – Niemcy podczas Euro 2016, gdy zobaczyłem bardzo dużo polskich flag na wielu samochodach. Okazuje się, że to całe niemieckie krakanie niewiele jest warte w takim dniu! Owszem, duża część polskiej grupy kibiców stanowili przyjezdni, ale samochody z rejestracją ZSW mówią wyraźnie o mieszkańcach Świnoujścia. To, mimo przeszło stuosiemdziesięcioletniej niemieckiej historii, dowód na to, że Świnoujście polskie pozostaje nie tylko na papierze.

Dowodem tego jest też zapewne decyzja o świnoujskiej lokalizacji Gazoportu, jednej z najbardziej strategicznych polskich inwestycji. Przez zlokalizowany na wschodnim brzegu ujścia Świny port gazowy do Polski ma być wtłaczany gaz spoza rosyjskich źródeł i ma być instalacją gwarantującą niezależność energetyczną od Rosji.

Byłem w Świnoujściu, gdy zapadała decyzja o lokalizacji Gazoportu, byłem wówczas, gdy prezydent Lech Kaczyński wizytował miejsce jego budowy, byłem gdy zaczynano budowę i byłem w dniu jego oficjalnego otwarcia i nadania mu imienia śp. prezydenta, który był gorącym orędownikiem tej inwestycji.

Przypominali o tym politycy PiS z zachodniopomorskich i szczecińskich mediach, obficie przytaczając jego słowa o tym, że silne Pomorze Zachodnie jest gwarantem polskiej racji stanu.

To wszystko prawda, ale jest jedno ale… Ci wszyscy patriotycznie nastawieniu politycy – nie tylko z PiSu, ale i innych formacji rządzących Polską – z niewiadomych względów nie zdołali jak dotąd podjąć decyzji o budowie tunelu łączącego wschodnią i zachodnią część miasta, wyspę Uznam z wyspą Wolin, łączącym po prostu obie strony rozdartego miasta. To, co z warszawskiego punktu widzenia jest błahostką, dla mieszkańców miasta jest sprawą o znaczeniu strategicznym.

Komunikację między obiema częściami miasta zapewniają dziś dwie przeprawy promowe – na Karsiborzu i Warszowie. Czekanie na prom jest niewątpliwą atrakcją turystyczną (pod warunkiem, że czas oczekiwania nie jest dłuższy niż 20 minut), ale dla mieszkańców to udręka. Taki stan powoduje, że miasto nie rozwija się równomiernie – część uznamska, Świnoujście „właściwe”, rozwija się niesamowicie szybko po stronie wolińskiego Warszowa widać wiele zaniedbań.

To, co jest atrakcją dla przyjezdnych jest niebezpieczne dla mieszkańców – jak szpital zlokalizowany w zachodniej części miasta ma zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom ze wschodniej części miasta? Jak interweniować w przypadku pożaru? Wszystkie te wątpliwości można mnożyć – ale i tak to na nic, bo wieloletnie nawoływanie świnoujskiego samorządu nadal pozostaje głuche.

Myślę, że poziom zdenerwowania mieszkańców Świnoujścia na tę sytuację jest tak duży, że nieważne dla nich jest kto rządzi w Polsce, byleby ten tunel wreszcie położyć. I myślę, że największy świnoujski antyklerykał przebolałby obecność księdza i święcenie tunelu „na Bożą chwałę i udogodnienie dla ludzi” – byleby ten tunel powstał.

Apeluję zatem, trochę w imieniu mieszkańców Świnoujścia, do polityków, by przestali bezproduktywnie paplać o patriotyźmie, polskiej racji stanu i silnym Pomorzu Zachodnim, a zaczęli podejmować decyzje. Ta o budowie tunelu – wiążącego silnie obie części polskiego Świnoujścia, które stanowi ochronę zachodniopomorskiego systemu dróg wodnych i portów w Szczecinie i Świnoujściu – będzie zapewne tak samo strategiczna, jak budowa Gazoportu na Warszowie.

Dajcie poczucie tym wszystkim ludziom wywieszającym na samochodach i w oknach polskie flagi na Euro, że Polska też o nich myśli i że nie są skazani na – dziś pokojowy – żywioł niemiecki w ich mieście.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo