Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
539
BLOG

Tu nie chodzi o niczyje dobro...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Zaczyna się kolejna ogólnopolska debata o dopuszczalności / karalności aborcji. Znowu w mediach zaroi się od tysięcy przykładów, którymi jedna strona będzie chciała udowodnić potrzebę legalności aborcji. W odpowiedzi dowiemy się o tysiącach przypadków tłumaczących postawy antyaborcyjne. I znowu jedna i druga strona będzie okładała się nienarodzonymi dziećmi jak pałką w kibolskich ustawkach.

Znowu w polskiej debacie rozlegną się oskarżenia: „kurwa!” pod adresem tych, które aborcji się poddały lub „morderca!” – pod adresem tych, którzy są zwolennikami usuwania ciąży. Znowu usta będą wypełnione Bogiem, cipą, wiarą, macicą, grzechem "moim ciałem", zbrodnią, wolnością, Kościołem, prawami... Wiadomo natomiast czego zabraknie - zabraknie pokory, szacunku dla ludzi, spokoju, wrażliwości, refleksji...

Taka debata do niczego nie będzie prowadziła poza przekonywaniem przekonanych. Z jednej i drugiej strony. Nikt anty- nie stanie się pro- i odwrotnie: nikt pro- nie stanie się anty-. Nie o dobro dzieci, nie o dobro kobiet w tej debacie chodzi, a o przytrzymanie „swoich elektoratów” przy sobie.

Tu chodzi o to, by pokazać, jak szkodliwa dla Polski jest a) strona rządowa, b)  opozycja – w zależności kto co głosi i którą stronę trzyma. Zdecydowana większość polityków uznaje ten temat za niewygodny – lepiej by go w ogóle w dyskursie publicznym nie było. Warto przypomnieć, że swego czasu Jarosław Kaczyński wyrzucił z PiS Marka Jurka za ochronę życia właśnie; z kolei „liberalna” PO rządząc przez osiem lat w żadnej mierze nie zainteresowała się sprawami liberalizowania prawa aborcyjnego.

Jasne, są politycy szczerze oddani obronie życia nienarodzonego, tak jak i są tacy, którzy są szczerze przejęci dramatami kobiet, które chciały ciąże usunąć. I jedni, i drudzy nie są dopuszczani do głównego dyskursu, bo ani jedni­­, a ani drudzy nie są wygodni liderom partyjnym.

Dzisiaj jedna i druga strona grają teatr, licząc na to, że publika chwyci dobre intencje jednych bądź drugich, cokolwiek „dobre intencje” w tej sprawie znaczą.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo