Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
187
BLOG

Ekologia też czeka na dobrą zmianę

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

­Walka ze smogiem w Polsce zaczyna przybierać coraz szersze kręgi. Niekiedy przybiera ona formę histerii, gdy ludzie „nagle” poznają szkodliwość emisji i domagają się natychmiastowych decyzji i posunięć władz samorządowych lub też – całkowicie odwrotnie – problem jest przedmiotem dyskusji, w których politycy próbują problem lekceważyć lub umniejszać.

Tak skrajne stawianie spraw przypomina atmosferę walki ze smokiem – z jednej strony dyskutanci liczą na szybkie zabicie groźnego stwora i pozbycie się problemu albo z drugiej: problem lekceważą tłumacząc, że smoka w ogóle nie ma i że to bajka. Takie podejście – jedno i drugie – nie rozwiązuje problemu, bo wszyscy mamy świadomość tego, że problem jest bardzo poważny i że jednocześnie szybkich recept na jego rozwiązanie nie ma.

Nie bardzo rozumiem tych, którzy problem lekceważą, bowiem już dawno udowodniono szkodliwość smogu – nie tylko w Londynie, ale w każdym innym miejscy na świecie, gdzie występuje i gdzie zbiera śmiertelne żniwo. To również problem polskich miast, i to nie tylko tak dużych aglomeracji jak Poznań, Wrocław, Warszawa czy Kraków, ale i mniejszych jak Zakopane, czy, co gorsza, miejscowości uzdrowiskowe. Wiadomo nie od dziś, jaki jest mechanizm powstawania smogu, jakie są źródła powstawania zanieczyszczeń powietrza w miastach, jakie zagrożenia ze sobą niesie i jakie są jego konsekwencje. Coraz częściej pojawiają się w mediach informacje o zwiększającym się poziomie zachorowań i interwencji lekarskich po każdej fali natężenia smogowego. Zatem w czym problem? Dlaczego są jeszcze tacy, którzy uważają, że problemu nie ma?

Zazwyczaj wśród takich występują przeciwnicy jakiegokolwiek zaangażowania ekologicznego uznając w tym przejaw szkodliwego lewactwa. Są zapewne i tacy, którzy uznają, że smog nie jest aż takim problem, jak inne zagrożenia cywilizacyjne, więc nie ma aż takiej potrzeby pilnego angażowania się w kwestię jego rozwiązywania. W końcu są tacy, którzy dosyć bezmyślnie mówią, że skoro węgiel jest najtańszy, to nikt nikogo nie może zmusić do palenia paliw droższych. O tym za chwilę.

Problem smogu w polskiej debacie jest kojarzony wyłącznie z węglem, choć to dramatyczne zawężenie problemu. Do smogu „dokładają się” zanieczyszczenia pyłowe, odkomunikacyjne, czy palenie odpadami. I gdyby licytować się na to, co jest najtańsze, to akurat najtańsze jest palenie odpadami. Najtańsze, choć – mam nadzieję, że redakcja wybaczy mi dosadność – cholernie szkodliwe, bo związane z emisją wszystkich niebezpiecznych dla życia ludzkiego trucizn. I wtedy cała „taniość” odpadów wypada w tym obszarze strasznie blado, bo gdyby doliczyć koszty leczenia zatrutych, ten argument nie broni się w żadnej mierze.

Co zatem?

Moim zdaniem trzeba powiedzieć sobie wprost, że eliminacja smogu w polskich miastach to proces długotrwały, ale i wielotorowy. Nie wystarczy najpopularniejszy pomysł ogłaszania zakazu palenia węglem i drewnem w paleniskach domowych. Gest to może najprostszy, nic nie kosztujący prawie nic, poza kosztami wyborczymi tych, którzy zakaz ogłaszają – wówczas obowiązek zamiany źródeł zasilania spada na mieszkańców – jednak zastosowanie wyłącznie takiego rozwiązania nie daje gwarancji pełnego sukcesu.

Egzekwowanie zakazów palenia odpadami czy złej jakości węgłem będzie skuteczne tylko wtedy, gdy inspekcja ochrony środowiska dostanie kompetencje para policyjne z dostępem do broni i możliwością wchodzenia na posesje włącznie.

Wdrożenie programu eliminacji smogu wiąże się ze wsparciem finansowym państwa, które musi wesprzeć tych – wspólnoty mieszkaniowe, osoby prywatne – którzy będą wymieniali źródło ciepła na bardziej ekologiczne. I to się już dzieje, może czas podnieść skalę takiego publicznego zaangażowania…

Ale może warto zrobić krok dalej i wprowadzić obowiązek – podobny w  gospodarce wodno-ściekowej, związany z podłączaniem do sieci – podłączania się do sieci cieplnej miejscowości, w której się ktoś buduje. Krótko mówiąc, czeka nas zapewne wprowadzenie w procesie planowania przestrzennego a potem i w procesie budowlanym, zasady obowiązkowego podłączania się do sieci cieplnej. Krótko mówiąc: nowe osiedle – obowiązkowe podłączenie do lokalnego cieplika.

To oczywiście teoretyczne rozważania, mające na tym etapie mnóstwo słabych punktów, i razi zapewne radykalność takiego rozwiązania. Niestety już od dawna wiadomo, że bez radykalnych kroków w ochronie środowiska niewiele w ostatnich 25 latach byśmy osiągnęli. Ochrona środowiska czeka na swoją dobrą zmianę.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo