Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
509
BLOG

Po opadnięciu bitewnego kurzu ...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 5

Opadł kurz bitewny po wyborach parlamentarnych. Przez internet przelały się pierwsze komentarze. PiS zamienił się z PO rolami. Oto krwiożercza PiSowska opozycja staje się Systemem rządzącym niepodzielnie Polską, a przy odrobinie sprytu ma szanse na zmianę konstytucji „w imię Boga wszechmogącego”.

 

Nie zmieniły się ani o jotę zachowania polityków – cały czas napuszają się i prężą muskuły, jedni odmawiają drugim dobrej woli, jedni i drudzy obrzucają się nawzajem wyzwiskami. I nie zmienią się przez najbliższe cztery lata, czy ile tam potrwają rządy prawicy.

 

Gdyby na spokojnie ocenić to, co wydarzyło się 25 października to możnaby to skwitować wzruszeniem ramion: nie dziwi nic. Nie dziwi wygrana PiS, o której mówili nawet platformerscy politycy i proplatformerscy dziennikarze. Nie dziwi przegrana PO, która po przegranej Bronisława Komorowskiego nie zrobiła praktycznie nic, by się uratować. Nie dziwią sukcesy Kukiza’15 i .Nowoczesnej. Pierwsi z nich po bardzo udanej kampanii prezydenckiej Pawła Kukiza utrzymali lot wznoszący, choć wszyscy dookoła w nich wątpili i wieszczyli upadek. To drugie ugrupowanie zmagało się przez cały czas kampanii z łatką „ukrytej agentury PO”.

 

PSL przeżyło chwile grozy, gdy w pewnym momencie sondaże dawały im 1 (słownie: jeden) mandat w Sejmie! Natomiast lewica utonęła i to może jedyna rzecz, której nikt się nie spodziewał: ani przegranej Razem, która była dość mocno promowana jako „świeżość w polityce” i która mocno pracowała w trakcie kampanii, ani porażki Zjednoczonej Lewicy, która mimo faktycznego sojuszu kilku ugrupowań lewicowych nie zdołała przeskoczyć 8-procentowego progu.

 

W tych wyborach – mimo pewnych przewidywań – można dostrzec przełomowy ich charakter. Świadczy o nim właśnie brak lewicy, ale i jednoznaczne zwycięstwo PiS dające mu bezwzględną większość. Z taką sytuacją mamy do czynienia po 1989 r. po raz pierwszy: w parlamencie nie ma lewicy, a wygrana partia po raz pierwszy w historii wolnej Polski nie musi sięgać po pomoc ewentualnego koalicjanta. Nie bardzo jeszcze wiadomo co to dla jakości rządów znaczy, ale jedno jest pewne: PiS nie będzie mogło zrzucać winy na złego prezydenta i złego koalicjanta, ”który nie pozwolił” na wprowadzanie programu zwycięskiego ugrupowania. Z tego względu PO nie może mówić o „zwykłej przegranej”, bo po ośmiu latach przegrali wszystko.

 

Sprowadzając dywagacje powyborcze na grunt poznański warto odnotować kilka ciekawostek. Mimo wygranej PiS w kraju, w Poznaniu wygrała … PO. To poznański fenomen. Fenomen, którego Platforma Obywatelska za swoich rządów nie doceniła. W rządach Tuska i Kopacz nie było żadnego Poznaniaka, a nawoływanie przez niektórych polityków PO przed wyborami o ministra z Poznania było cokolwiek spóźnione.

 

Drugą ciekawostką jest rewelacyjny wynik politycznej nowicjuszki – Joanny Schmidt z .Nowoczesnej, która zdeklasowała wszystkich „rasowych” polityków i zdobyła najwięcej, bo przeszło 35 tysięcy głosów!

 

Ciekawie jest na listach PO. Oto szturmem do Sejmu dostał się Jacek Tomczak, który kandydował z 12. miejsca. Długo przed wyborami w PO odgrażano się, że Tomczak jest „ciałem obcym” i że 12 miejsce ma być początkiem jego końca. Nic z tego – przed wyborami Tomczak został przyjęty do partii, a oficjalnego poparcia udzielili mu ci, którzy jeszcze niedawno wyrażali się o nim z pogardą. Trzeba powiedzieć uczciwie: Jacek Tomczak poprowadził najlepszą kampanię wyborczą w mieście: był na niezliczonych bannerach, plakatach, ulotkach, rozdawał gazetki, był aktywny na Facebooku i w internecie. Pojawiły się – już po wyborach – głosy, że złamał tym samym poziomy przyznanych mu limitów, ale to już raczej płacz nad rozlanym mlekiem.

 

Ciekawie jest też na listach PiS. Nie zdziwił mandat dla Tadeusza Dziuby, niekwestionowanego lidera tej formacji w Poznaniu, ale już ciekawostką są mandaty dla politycznych „młodych wilków”: Szymona Szynkowskiego, znanego poznańskiego samorządowca oraz uznanego prawnika Bartłomieja Wróblewskiego. Jednocześnie zaskoczeniem są przegrane Zbigniewa Hoffmanna, byłego wicewojewody wielkopolskiego i „dwójki” na liście, czyli Dariusza Lipińskiego. Nad tym ostatnim – z ugrupowania Gowina – ciążył zarzut niedawnej obecności w PO, choć przyznać należy, że zmiana członkostwa z PO na Zjednoczoną Prawicę nie jest dowodem jego koniunkturalizmu, bo „od zawsze” jest konserwatystą.

 

Czy PiS wyciągnie wniosek z błędu PO i nominuje ministra z Poznania? Mówi się, że ministrem któregoś z gospodarczych resortów ma zostać Paweł Szałamacha, wiceszef Ministerstwa Skarbu Państwa w rządach Marcinkiewicza / Kaczyńskiego. Mówi się też o innych nazwiskach w innych resortach…

 

Co się zmieni? Odpowiedź na to pytanie jest łatwa dla analityków polityki, trudno sformułować ją na poziomie „zwykłego oglądacza” polityki. Pozostaje czytanie prasy. I tu też nastąpiła zmiana – oto takie tytuły jak wSieci, Do Rzeczy, Nasz Dziennik, ABC, Gazeta Polska i im podobne przejmują od Newsweeka, Gazety Wyborczej, TVN-u miano „mediów reżimowych”, kiedykolwiek cokolwiek to znaczyło.

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka