Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
517
BLOG

Grey, Doda i supermarkety

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 2

Prowadząc swe prywatne rozważania na temat kultury zorientowałem się, że cieszy mnie widok książek sprzedawanych w supermarketach. Zwyczajnie się cieszę, że książki są sprzedawane między pomidorami, kiszoną kapustą i salcesonem.

To oznacza – taką mam nadzieję – że dostęp do literatury będą mieli także ci, którzy księgarnie omijają z definicji. Może do sięgnięcia do książki w supermarkecie zachęci ich tytuł, może okładka?

Idąc dalej w tych swoich przemyśleniach uznaję, że jednak kiepskie to pocieszenie, bo to oznacza, że cieszyć mnie powinno czytanie „50 twarzy Greya”, czy jak tam się ów fenomen nazywa, w imię zasady czytać cokolwiek, byleby czytać. To oznacza, że cieszyć powinno czytanie miałkich przewodników autorstwa specjalistów od wszystkiego, przecenione okrutnie i denne romanse? Zresztą spoglądając na książki wystawiane w tym marketach, poza paroma ciekawymi wyjątkami, sprawa nie napawa zbytnim optymizmem.

To pytanie dotyczy zresztą całej kultury. Chciałoby się, by ludzie nie tylko czytali wartościowe książki, ale chodzili na wartościowe filmy do kina, słuchali dobrej muzyki. W kinach też króluje Grey, a w muzyce miałki pop, disco polo i sezonowe gwiazdeczki. Nie mnie oceniać gusta Polaków słuchających disco polo i daleki jestem od krytykowania tego zjawiska w muzyce, ale czy to oznacza, że mam się zgadzać na to, że stanowi to, powinno stanowić, rdzeń polskiej muzyki?

Przyznam, że z określeniem tego rdzenia jest kłopot, bo do innych wartości muzycznych odwołują się zwolennicy Grabaża, do innych słuchacze Luxtorpedy, a jeszcze innych wielbiciele Dody. Z tą ostatnią też jest problem. Właściwie nie z nią, ale tymi, którzy wiedzą o kogo chodzi – znam wielu publicznie krytykujących dosadnie twórczość Dody i ją samą, ale gdy przychodzi czas dyskotek i dylania podczas zabaw karnawałowych, jako pierwsi wywijają na parkiecie przy dźwiękach jej piosenek.

O co chodzi w kulturze? Jeśli zdefiniować ją jako zespół wytworów materialnych i niematerialnych, odwołujących się do tradycji duchowych, bądź uznać ją za wzorzec do myślenia i zachowania, to spoglądając na niektóre „wzorce” kultury aż strach pomyśleć na czym będą się wzorować nasze wnuki…

Współczesność tak nas wszystkich goni, że nie ma czasu na czytanie długich tekstów, odsłuchiwanie całych płyt, czy wsłuchiwania się w długie rozmowy publicystyczne czy reportaże. To oznacza, że teksty są coraz krótsze, wiadomości telewizyjne coraz częściej operują obrazem, do którego komentarz słowny jest pewnym dodatkiem, muzyka w radiu jest formatowana do określonych długości – bo jak za długo gra jeden utwór to budzi znużenie i odruch przełączania na inne stacje…

Jeśli więc „Grey” na ileśset stron, to może jednak powinno cieszyć, że ktoś po to sięga? Czy – ponowię to pytanie – nie chodzi o długość, a jakość?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura