Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
497
BLOG

Jak nie zmienić wakacji w koszmar

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

Za chwilę ruszymy - jeśli już nas tam nie ma – na trasy wakacyjnych wędrówek. Jak co roku szukamy miejsc do odpoczynku i oderwania się od całorocznego zgiełku, problemów zawodowych i życiowych stresów.

A że lubimy „odpoczywać” pełną gębą, głośno, śmiecąc, zatruwamy nie tylko międzyludzką atmosferę, ale i czyste powietrze, i jeziora, i lasy. Bo nam się należy…

Oczywiście każdemu należy się czas odpoczynku według jego własnych wyobrażeń, ale nie musi to oznaczać pozostawiania po sobie zdewastowanej leśnej polany, brudnej plaży nad jeziorem, albo zaśmieconego górskiego zbocza…

Zdarza się nam na wakacyjnych szlakach spotkać tych, co śmiecą świadomie, ale i takich którzy robią to „odruchowo”. I w jednym, i w drugim wypadku nie jest to dobre. I nie wystarczy komentować, jakie to niefajne, warto w każdym takim przypadku zwrócić uwagę, pamiętając, że nawet złowroga odpowiedź z drugiej strony nie umniejsza naszych racji. Przede wszystkim jednak warto zwrócić uwagę na swoje zachowania i swoje nawyki.

Nie hałasujmy. To podstawowy błąd naszego wakacyjnego wypoczywania. Gdziekolwiek znajdują się ludzie, tam za nimi ciągnie się hałas. Wrzeszczą dzieci w wodzie (co jest jeszcze zrozumiałe), ale co gorsza, na parkingach leśnych, nad jeziorami wtórują im radia włączone niekiedy na pełen regulator w samochodach z opuszczonymi szybami. Nad jeziorami niesie się hałas wiejskich dyskotek i stacji radiowych przy lodziarniach i „punktach gastronomicznych”. Może nie uda się nam powstrzymać co bardziej tępych „dyskmenów”, którym musi grać głośno byle co, może nie uda się nam doprosić się o bardziej ciche puszczanie muzyki w barach nad jeziorami czy morzem, ale nie dokładajmy się do takiej ogólnej wrzawy. Niech nasze miejsce pobytu na plaży, nasz samochód pozostawiony nieopodal nie będą emitorami dodatkowych decybeli. Sami sobie dajmy szansę na odpoczynek od miejskiego zgiełku, od którego przecież świadomie w trakcie wakacji uciekamy.

Nie śmiećmy. To druga w kategoriach powszechności współczesna zgroza wakacyjnych szlaków. Niedobrze się robi na widok zużytych podpasek, pieluch i innych śmieci porzucanych na leśnych parkingach, nad rzekami, na brzegach i na środku jezior, gdziekolwiek się jako wczasowicze znajdujemy. Część winy ponoszą samorządy nie dbające o dostateczną liczbę koszty na śmieci w najbardziej uczęszczanych miejscach i właściciele prywatnych obiektów turystycznych, jednak większą część winy ponoszą ci, którzy po prostu śmiecą. Co za problem papierek po cukierku, peta po papierosie, woreczka foliowego po chlebie i owocach schować do kieszeni? Co za problem pustą butelkę wrzucić do samochodu, środki higieny osobistej przez chwilę magazynować w innym woreczku? Co za problem śmieci, które sami „produkujemy” na chwilę przytrzymać przy sobie, by przy najbliższej okazji wrzucić je do dużego pojemnika czy kosza? Przypadków bezmyślnego śmiecenia przez wymuskane paniusie, naoliwionych mięśniaków czy egzaltowane babcie będziemy mieć po wakacjach (zbyt) dużo. Pamiętajmy, by nich się nie upodabniać.

Nie dewastujmy przyrody. Czasy, kiedy łamało się drzewa, by dzieci miały „indiańskie łuki i dzidy” wydawałoby się przeszły do historii. Niestety, nie do końca. Nadal zdarza się obserwować rodzinne zabawy polegające na łamaniu gałęzi, by po godzinie, po zakończonym „turnieju” wyrzucić je. Dewastujemy pojedyncze drzewa, ale też niestety całe siedliska. Nie po to w górach czy parkach narodowych zostały wytyczone szlaki turystyczne, by łazić wszędzie, gdzie nas tylko oczy poniosą. Wytyczanie szlaków ma taki cel, by pokazać najciekawsze fragmenty tamtejszej przyrody i e e po nads najwspanialsze krajobrazy, ale jednocześnie, by chronić. By chronić siedliska niezwykle rzadkich gatunków roślin i grzybów lub miejsca rozrodu zwierząt. Coś co dla nas jest jakimś tam „kwiatkiem”, jakimś „pajączkiem” lub „grzybkiem” czy „łączką” w rzeczywistości jest rzadkim gatunkiem rośliny albo miejscem gniazdowania rzadkiego gatunku ptaka. Nie zatrzymamy może durnych ludzi łażących poza szlakami, ale sami nie przyczyniajmy się do ubożenia polskiej przyrody.

Zostawmy samochód na parkingu. Nie należę do tych, którzy nawołują do rezygnacji z jeżdżenia samochodem, bo wiem, że nie jest to możliwe, ale wakacje to jedyny chyba okres w roku, kiedy można pozwolić i jemu odpocząć. Przyzwyczajeni do jeżdżenia wszędzie, po zakupy, pod kościół, na plażę, do lasu chcielibyśmy móc wjeżdżać wszędzie. Zostawmy jednak samochód na parkingu hotelu czy ośrodka wypoczynkowego i spróbujmy drogę na plażę przejść pieszo. Że daleko? Że długo? Ani daleko, ani długo. Bardzo szybko się okaże, że odległość nie taka straszna, a mijając ciekawe zagajniki i śródleśne polanki czas minie bardzo szybko. Wielu ciekawych miejsc nie ujrzymy zza okien samochodu. Natomiast prawie zawsze natura nam wynagrodzi widokiem zapierającym dech w piersiach, jeśli damy się namówić na pieszą wędrówkę na nadmorski klif, na górką polanę, czy nad leśne jeziorko. Przy tych wszystkich radościach zyskujemy jeszcze jedno – oszczędzamy sobie nerwy związane z szukaniem miejsc postojowych albo niebotycznymi opłatami za parkowanie na „parkingach strzeżonych”.

Pamiętajmy, że podczas wakacji odwiedzamy miejsca poza sezonem rzadko nawiedzane przez ludzi i przez to niezdegradowane. Zostawmy je w takim dobrym stanie, w jakim je zastaliśmy. Pamiętajmy, że po nas przyjdą inni, którzy też chcieliby może zobaczyć ciekawy fragment przyrody bez podpasek, butelek i puszek po piwie. Miłych wakacji!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo