Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
302
BLOG

Nie zapominajmy o dziedzictwie "Solidarności"

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 1

Podczas krótkiego i w sumie przypadkowego spotkania z Bogdanem Borusewiczem udało mi się powiedzieć „Panie Marszałku, dziękuję za Solidarność, dziękuję za wolną Polskę…”. Wydawało mi się, że dostrzegłem wtedy w jego oczach i zdziwienie, i zakłopotanie, i pewien smutek. Zdziwienie, że mówi to ktoś, kto w czasach „pierwszej Solidarności” miał raptem 10-11 lat; zakłopotanie, że to może nie jemu należy dziękować; smutek zaś, że rzadko kto dziś docenia wspaniały dorobek „Solidarności”.

W dzisiejszych czasach, gdy operujemy kalkami współczesnych podziałów politycznych i etykietujemy na PiS i PO, zapominamy o wielkim dziedzictwie wielkiego ruchu społecznego, jaki dokonał w 1980r. wielkiego wyłomu w komunistycznym betonie. Wyłomu, bez którego nie byłoby zmian w 1989r., wiosny wolności w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, a w konsekwencji zjednoczenia Europy.

I jakkolwiek oceniamy dziś działania „historycznej Solidarności”, jakkolwiek oceniamy porozumienia przy Okrągłym Stole czy wybory w czerwcu 1989r., jakkolwiek oceniamy przywódców Związku – Lecha Wałęsę, Jacka Kuronia, Tadeusza Mazowieckiego, Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Gwiazdę, czy Annę Walentynowicz – to „Solidarność” jest największym polskim osiągnięciem współczesnych nam czasów na drodze do odzyskiwania niepodległości spod komunistycznego jarzma. W żadnej mierze nie deprecjonuję tym twierdzeniem wcześniejszych polskich starań – Poznańskiego Czerwca’ 56, Wybrzeża’70, Radomia’ 76 – bo z każdego z nich „Solidarność” czerpała i się odwoływała, ale to właśnie ruch społeczny skupiony wokół NSZZ „S” dokonał tego, co nie udało się w latach wcześniejszych. To właśnie „Solidarność” uwiodła prawie 10 mln Polaków i zachęciła ich do twórczego działania; to właśnie „Solidarność” przekroczyła granicę niemożliwego upominając się o prawa zniewolonych komunizmem narodów Europy Środkowej i Wschodniej do samostanowienia; to „Solidarność” za cenę oskarżeń o zdradę wymusiła Okrągły Stół i pokojowe zmiany w kraju. „Solidarność” dała szansę wszystkim Polakom – tym z „naszej”, ale i tym z „tamtej” strony – na budowanie wolnego kraju.

Dzięki „Solidarności” mamy dziś wolny samorząd i wolny kraj – na ile umiemy z tej wolności po 25 latach skorzystać to już inny temat. Rozumiem rozgoryczenie współczesną Polską i polskimi sprawami, rozumiem niezgodę na niesprawiedliwość sądów i urzędów, na poziom bezrobocia i stan polskiej polityki, bo to rzeczywiście sprawy budzące niepokój o przyszłość. Ale nie zgadam się, by przy takiej okazji oskarżać ”Solidarność”, bo przychodzi to niektórym zbyt łatwo. Wiele razy słyszałem, że gdyby nie „S” byłoby dziś lepiej…

Na dziedzictwo „Solidarności” powołuje się PiS, jak i politycy PO – ale smutne jest to, że robią to, by deprecjonować swego politycznego przeciwnika. Kłótnie polityków postsolidarnościowych wykorzystuje „ten trzeci”, czyli np. SLD, który bez cienia zażenowania próbuje się pod to dziedzictwo podłączyć. W Poznaniu w trakcie kampanii do europarlamentu kandydaci SLD składali kwiaty pod pomnikiem Poznańskiego Czerwca’56, wzniesionego jako pamiątkę PZPR-owskiego terroru.

Ludzie „S” są dziś dosłownie wszędzie – w PiS, w PO, mniejszych partiach prawicowych, nawet w SLD czy w PSL. To może, paradoksalnie dobry, przykład powszechności ideałów, które niesie „Solidarność” od 1980r. To pokazuje, jak uniwersalny świat idei zbudowała „S” – dla ludzi o prawicowych, lewicowych, czy centrowych poglądach. To też wielka wartość polskiej wolności.

Przypomnienie dziedzictwa „Solidarności” ma też wymiar europejski. To przecież w Gdańsku w 1980r. rozpoczęły się zmiany, które doprowadziły do skurczenia się sowieckiego imperium (obecnie restaurowanego przez Putinowską Rosję), do zmian politycznych w całej Europie Środkowej i w konsekwencji do poszerzenia Unii Europejskiej. To nie obalenie muru berlińskiego było początkiem zmian, ale konsekwencją Sierpnia’80 i rewolty polskiej „Solidarności”.

Mam wrażenie, że zbyt łatwo zapomina się o tamtych czasach, o ludziach, którzy wolną Polskę wykuwali w ciężkich czasach, że ta pamięć zamyka się do wąskiego grona osób. A szkoda, bo jeśli my sami o swoich zasługach zapomnimy, to inni nam wcale nie pomogą w ich przypominaniu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka