Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
886
BLOG

Kania vs. Mazurek

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 12

Strasznie przygnębiający jest wywiad Roberta Mazurka z autorką „Resortowych dzieci” na temat tej książki (Rzeczpospolita, 11-12 stycznia 2014). Pokazuje bowiem mentalność nie tylko autorów tej książki, ale pewnego kręgu ludzi próbujących stawiać się po lepszej stronie mocy.

„Resortowe dzieci” są – wg autorki – książką o ludziach „którzy robili karierę w III RP a ich korzenie sięgają starego systemu”. Kryterium doboru dotyczyło ich stosunku do dekomunizacji, likwidacji WSI i do katastrofy smoleńskiej. Przy czym jest to wybór niekonsekwentny, bo jak wykazuje Mazurek, brakuje w zestawie wielu osób, które pasowałyby do klucza zastosowanego przez Dorotę Kanię, Jerzego  Targalskiego i Macieja Marosza, a nie znalazły się w gronie „bohaterów” owej książki. Począwszy od samego Targalskiego, który sam należał do PZPR, a jego ojciec był „redaktorem partyjnych pism, pracownikiem zakładu Historii Partii przy KC PZPR, a w latach gomułkowskich na placówce, w polskim ośrodku w Sofii”.

Pani Kania bardzo sprytnie unika odpowiedzi na zarzuty Mazurka o dość wątpliwym wyborze tematu książki, wykazującego co chwila, że może niekoniecznie dzieci odpowiadają za winy i decyzje życiowe swoich rodziców. A to odsyła (Kania – wyjaśn.KM) do samego Targalskiego, a to stwierdza, że „jest wiele innych osób po prawej stronie, konserwatywnych dziennikarzy, którzy mieli dziadków w KPP, a o nich nie napisaliśmy”; a to sama atakuje wielu z autorów, którzy nie napisali podobnej książki,  że im zabrakło odwagi – „… dotychczas nikt inny nie napisał książki lepszej. Nikt nawet nie próbował!”.

Zaatakowała Piotra Zarembę wyśmiewając: „a dlaczego nie napisał biografii Lisa czy Moniki Olejnik? A dlaczego nie pisał o mediach?” i że „zamiast tego pisał o prezydencie Stanów Zjednoczonych”. Zaiste potworna to zasada oceniania, że ktoś kto nie pisał o Lisie i Olejnikowej jest gorszy od tych, którzy o nich napisali. Nawet jeśli piszą znaczące pozycje historyczne i politologiczne – sam Zaremba jest autorem wielotomowej analizy politycznej Stanów Zjednoczonych Ameryki).

Nie recenzuję książki Kani, Targalskiego i Marosza, bo jej (jeszcze) nie przeczytałem, choć po tym co przeczytałem w wywiadzie z Kanią, mam poważne wątpliwości, czy w ogóle chcę ją kiedykolwiek wziąć do ręki.

Agresywna postawa Kani, zaprezentowana w tym wywiadzie, jest pewną charakterystyczną cechą pewnego środowiska politycznego, bo przecież nie ideowego, nazwanego przez „Tygodnik Powszechny” frustratami. Dziennikarz tego tygodnika wykazuje, że w „Dzieciach” „najważniejszym źródłem wiedzy o świecie są dokumenty SB […] Gdy brakuje dokumentów SB, wyciąga się sprawy drugorzędne i śmieszne…”. Redaktor Zaremba (nie Piotr, a Marcin) z TP pisze wprost o frustratach, „którzy nie wzięli udziału w podziale medialnego tortu na początku lat 90., nienagradzanych żadnymi dziennikarskimi laurami […] którym kariery zablokowali rzekomo ci z komunistycznego chowu”.

Mój głos nie jest krytyką prób rozliczenia faktycznych win „przefarbowanych lisów”, którzy z dnia na dzień po Okrągłym Stole i zwycięstwie „Solidarności” nagle stali się „demokratami”, mimo że tkwili w komunistycznej władzy latami. Nie mogą to jednak być próby, które te starania ośmieszają. Postawa Doroty Kani niestety wpisuje się w tendencję, którą bardzo trafnie przywołał za Goeringiem, znienawidzony już przez nich redaktor Mazurek: „to ja decyduje, kto jest Żydem”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo