Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
184
BLOG

Pokojowe przesłanie Joanne Shenandoah

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 1

Jeśli macie jakieś problemy, jeżeli trawią was jakieś kłopoty to wyjmijcie je z głowy, utwórzcie z nich kulę i wytoczcie za drzwi – tak do zebranych w Bydgoszczy przemówiła Joanne Shenandoah, indiańska pieśniarka i artystka. Joanne Shenandoah należy do klanu Wilka (Wolf Clan) narodu Oneida z Konfederacji Irokezów. Jej imię w języku Irokezów brzmi Tekaliwah-kwa, co znaczy: Ta, Która Śpiewa i jest jedną z bardziej znanych tubylczych artystek na świecie.
 
Pieśniarka przybyła do Europy z okazji watykańskiej ceremonii wyniesienia Kateri Tekakwithy, Indianki Mohawk, do godności świętej Kościoła katolickiego. Jeden ze znanych polskich indianistów, Adam Piekarski, przy współpracy z Ambasadą USA w Polsce, zorganizował spotkanie i koncert w Bydgoszczy.
 
Joanne Shenandoah bardzo dobrze znana – dzięki nagraniom na YouTubie – polskim indianistom, na żywo przedstawiła im się po raz pierwszy. Zagrała utwory znane z jej płyt, ale też zaprezentowała pieśni świeżo skomponowane.
 
Ubrana całkowicie po europejsku, w piękną suknię i kupione w Polsce (!) eleganckie buty, zagrała głównie na gitarze i na fortepianie. Towarzyszyły jej dźwięki indiańskiego fleta (coś wspaniałego!), grzechotki i bębna, na którym przygrywał Doug George-Kanentiio, pochodzący z narodu Irokezów Mohawk, indiański wykładowca i dziennikarz.
 
Sam koncert to zestaw piosenek i pieśni zaśpiewanych po indiańsku i w języku angielskim, a każdej z nich towarzyszył obszerny komentarz. Zebrani w sali widowiskowej bydgoskiego Miejskiego Centrum Kultury mieli niepowtarzalną okazję do poznania części bogatej irokeskiej filozofii życiowej. Pięknie zabrzmiało zaproszenie Joanne pod Wielkie Drzewo Pokoju, jasno pokazując, jak bardzo indiańskie posłanie jest aktualne.
 
Joanne Shenandoah to przeurocza, obdarzona pięknym głosem i uśmiechem, i otwarta na kontakt z ludźmi, skromna i ciepła osoba. Wyraźnie zaskoczył ją – i wzruszył – występ polskich indianistów w tańcach powwow poprzedzających jej występ, równie mocno zaskoczył ją bukiet kwiatów na zakończenie koncertu i wzruszyły dwukrotne bisy. Zrobiła wszystko, by nie spoglądać na nią jak na gwiazdę, ale jak na normalną osobę.
 
Po koncercie z wielką radością podpisywała płyty i karty wstępu, okraszając je słowem „peace” – to wyświechtane nieraz przez polityków wezwanie, powtarzane wielokrotnie podczas koncertu, w jej wykonaniu zabrzmiało niezwykle szczerze i uczciwie.
 
W koncercie w głównej mierze uczestniczyli polscy indianiści, którzy nań zjeżdżali z całej Polski (choć znam też osobę, która przybyła z … Niemiec!), ale nie tylko. Każdy z uczestników koncertu miał świadomość udziału w niezwykłym wydarzeniu. I każdy z nich z takim przekonaniem wyjeżdżał z Bydgoszczy. Nikt pewnie nie formułował żadnych oczekiwań, bo każdy z uczestników bydgoskiego spotkania wiedział, że był na spotkaniu niezwykle podniosłym, ale i radosnym, wzruszającym, ale i  prawdziwym bez sztucznej stylizacji.
 
Znakomita organizacja w wykonaniu Adama Piekarskiego, dobry – poprzedzający koncert Joanne – występ grupy HuuSkaLuta, która została zaproszona przez nią do towarzyszenia jej w pierwszej pieśni, dopełniały obraz i atmosferę wspaniałego spotkania. Ja mam świadomość uczestnictwa w spotkaniu, które nigdy może się już nie powtórzyć, choć z wielką nadzieją przyjmuję deklaracje Joanne, że chce jeszcze raz przylecieć do Polski i zwiedzić nasz kraj.
 
Bardziej osobiste radości i wzruszenia zachowuję w swoim sercu...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura